Cookie Control - Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z -> Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce -> Przeczytaj o tym. Kliknij przycisk Akceptuj Cookies, aby zaakceptować cookies.
Elementy ramy i inne drobiazgi dotarły, więc czas rozpocząć "remocik". Rexio został rozebrany niemalże na czynniki pierwsze - no niestety to taka przypadłość, jak wymienia się podstawowe elementy konstrukcyjne modelu. No i rozpoczęło się składanie od nowa:
Podczas demontażu oczywiście przejrzałem wszystkie elementy konstrukcyjne i mechanizmy, no i okazało się, że "chińszczyzna" jest naprawdę bardzo słabej jakości. Dlaczego? Ot nie tak dawno wymieniałem łożyska wału głównego. Wykonałem na nich może 35 - 40 (spokojnych jak wiecie) lotów i okazało się, że wykazują już one symptomy zużycia. Z tego też powodu postanowiłem od razu wymienić je na dobre ceramiczne:
Łożysko ceramiczne 8x16x5 688-2RSC.
Cena, jak i łożysko też jest "dobra" - nie będę Was denerwował -
Zobaczymy, czy to prawda - zobaczymy jak będą sprawowały się.
Panowie, no to czas na trochę prawdy o jakości "chińszczyzny":
Właśnie rozebrałem jeden z silników i co okazało się po wyjęciu wału? Oto fotka:
Zwróćcie uwagę na ten szczegół:
i teraz porównajcie to z wałem z zestawu naprawczego:
Moim zdaniem, jest to kwestia łożysk oraz niewłaściwego materiału, z którego wykonany był ten wał. No bo czym wytłumaczyć takie zniszczenie powierzchni wału w miejscu styku z górnym łożyskiem?
Same łożyska wykazują symptomy zużycia - przy obracaniu odczuwalne jest metaliczne lekkie chrobotanie. Co przy wysokich obrotach silnika powoduje właśnie taki efekt na wale. A w krytycznym przypadku może zakończyć się okręcenie wału w tym miejscu.
Teraz zastanawiam się jak "wydłubać" te łożyska z gniazd - nie ma zbytnio podejścia.
W sumie nie było tak źle - chyba przeceniłem "skośnookich konstruktorów. Chwilkę pomyślałem i wpadłem na genialny pomysł - przecież ja to mogę zrobić za pomocą mojego przyrządziku, który przygotowałem sobie do wybijania wału z silnika. I oto efekt:
To jest właśnie ten przyrządzik - stary klucz sześciokątny do skręcania mebli z obciętym zakrzywieniem.
Teraz czekam tylko na wały i montujemy Panowie silnik.
Powoli, jak Feniks z popiołów, tak i Hughes stanął dzisiaj na własnych płozach:
Rozpoczęło się wyposażanie makiety:
- przelotki-uchwyty do wszystkich przewodów wklejone;
- zamontowany LipoGuard 6S.
Coś mnie się wydaje, że makieta pochodzi chyba od innego podwykonawcy - jest lepiej wykonana, ma dodatkowe wzmocnienia mocowania podłogi i różni się kilkoma drobnymi szczegółami -
Nadszedł czas na ulotnienie modelu po dobudowie.
Podczas trzeciego lotu statecznik poziomy dostał takich wibracji, że aż sam odpadł. Bez niego latało się całkiem, całkiem - nawet bez większych wibracji. Po powrocie dopasowałem i wkleiłem jeszcze na próbę ten z poprzedniego wcielenia Hughesa i zobaczymy ja będzie sprawował się.
Jak będzie tak samo zachowywał się jak poprzedni to coś czuję, że makieta przejdzie małą modernizację i będzie latała bez statecznika poziomego.
Szkoda statecznika - ale wieczorne próby potwierdziły, że jest to element dekoracyjny i potęgujący znaczne wibracje całego modelu.
Już przy pierwszym pakiecie okazało się, że cała budka trzęsie się niemożliwie. Statecznik został zdemontowany i model jak nie ten sam
A oto nowa wersja ogonka:
Tak zastanawiałem się, co może być powodem takich drgań na ogonie. No przecież w Air Wolfie takich nie ma (a modele Rexiów już teraz całkowicie identyczne). No i nagłe olśnienie. Przypomniałem sobie, że producent Air Wolfa zalecił demontaż całkowity prętów węglowych podpierających ogon. A ja - "pomysłowy Dobromir" postanowiłem pozostawić te pręty nawet wtedy kiedy zostały skrócone o połowę. I to jest właśnie to: ogon nawet w ten sposób podparty nie generuje takich drgań, bo są one tłumione przez dodatkowe podparcie. Niestety makieta Hughesa nie pozwala na zastosowanie jakiejkolwiek podpory ogona - brak miejsca
Jako, że aura dopisywała, więc odbyły się dwie kolejki - łącznie 12 pakietów. Przy okazji odbyły się pierwsze próby robienia zdjęć i filmików z pokładu Hughesa.
Proszę nie spodziewać się rewelacji. Niestety bez specjalnego zestawu do stabilizacji (no i oczywiście dobrego heli pilota) nie ma co marzyć o dobrej jakości wideo na makiecie:
YouTube Video
Ale za to fotki wyszły całkiem nieźle:
Zamówiłem specjalną gumę napowietrzaną no i zobaczymy na ile uda się to "pływanie" wyeliminować.
No i jeszcze tak na marginesie:
po pierwszych 21 lotach makietą Hughesa 500E z nowo złożonym silnikiem (w zestawie jak powyżej), nie stwierdziłem na chwilę obecną żadnych luzów wału - nawet te pionowe (góra - dół) nie występują. Silnik nie wykazuje również nadmiernego nagrzewania się - co mogłoby wskazywać na zbyt ciasne spasowanie elementów.
Na zakończenie jeszcze filmik najładniejszy z oblotów Hughesa zrealizowany przez stawoja z rcplock.pl, podczas jednej z imprez w Płocku. Jak widać wersja Hughes'a jeszcze przed "przykrym doświadczeniem" zwanym kret: